W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.

Zalew

Poniższy tekst jest umieszczony na tablicy informacyjnej we wsi, zapraszamy na spacer i odwiedzenie opisywanych miejsc.

Historia wsi Zalew jest tak barwna, jak historia naszego kraju. Niekiedy wielkie wydarzenia docierały tu jedynie echem, innym razem wkraczały wprost na podwórza i pola. Od tysięcy lat żyli tu ludzie – jedni rodzili się tu i umierali, innych przygnał wiatr historii. Ta ziemia – pagórki, drogi, krzyże i kapliczki wciąż opowiadają dzieje tych ludzi. Rozejrzyj się dookoła i posłuchaj…

Kamionka – pagórek z krzyżem, który widzisz przed sobą - według miejscowej legendy połączył w jednej mogile ofiary wydarzeń, które dzieli ponad sto lat. W 1813 roku spoczęli tu żołnierze armii napoleońskiej, wracający spod Moskwy. Sto lat później w tej samej mogile złożono ciała żołnierzy niemieckich poległych pod Zalewem podczas jednej z największych bitew I wojny światowej - tzw. operacji łódzkiej, która kosztowała życie około 200 tysięcy ludzi. Stu z nich spoczywa pod tym krzyżem. To nie jedyny kopiec mogilny, na jaki możesz natknąć się na zalewskich polach.

Niepozorna droga po lewej była kiedyś szerokim, tętniącym życiem traktem, prowadzącym z Gdańska, przez Zamek Królewski w Łęczycy, do Piotrkowa, Małopolski i dalej na Węgry. Zapewne tą drogą transportowano produkowane na Zalewie trunki, wysoko cenione na stołach zamożnych gdańszczan.

Przez kolejne stulecia wieś przechodziła z rąk do rąk. Jedni jej właściciele walczyli z Krzyżakami, inni brali udział w wyprawie wołoskiej – walcząc z Turkami dotarli aż do Mołdawii, będącej wówczas lennem Korony Polskiej. Jeszcze inni dołączyli do powstania styczniowego. Aniela Witkowska - ostatnia właścicielka Zalewa (jak niegdyś mawiano i jak wciąż, tu i ówdzie, można jeszcze usłyszeć), broniła już jedynie swoich dóbr przed wierzycielami w sądowych bataliach, ale i przed bandyckim najazdem. Był i taki czas, gdy wieś wchodziła w skład ogromnego majątku, rozciągającego się na, będące dziś częścią Łodzi, Radogoszcz, Doły i Bałuty Dobrze, że nie grano wtedy jeszcze w piłkę nożną – właściciel miałby poważny problem, komu kibicować w czasie derbów Łodzi.

Idąc do kościoła parafialnego w Mikołajewicach, 300-letni drewniany kościół wart jest takiego spaceru, mijamy na skrzyżowaniu dróg kapliczkę. Znalezione w jej pobliżu monety pozwalają sądzić, że to małe miejsce kultu znajdowało się w tym samym miejscu przynajmniej od czasów Jana III Sobieskiego. Puszczając wodze fantazji możemy przypuszczać, że znajdująca się kiedyś po drugiej stronie ulicy karczma „Wygoda Zalewska”, sięgała korzeniami równie głęboko.

W 1940 roku niemieccy okupanci zniszczyli kapliczkę. Przetrwała w ludzkiej pamięci - i w ukrytym przez Adama Bechta krzyżu. Tak jak odbudowaliśmy po wojnie naszą ojczyznę, tak i kapliczka została wzniesiona na nowo, dzięki zaangażowaniu okolicznych mieszkańców. Nie można skończyć naszej historii bez wspomnienia pana Tadeusza Szczerkowskiego – dzięki jego „Kronice Zalewa i okolic” z 1992 r. Zalewiacy i ich dzieje „nie wszystek umrą”.


Serdeczne podziękowania za ogromną pomoc w docieraniu do wiedzy, a także wsparcie merytoryczne składam Panu dr. Błażejowi Muzolfowi oraz Pani mgr Katarzynie Kołodziejczyk-Kosteckiej.

Źródła:
Tadeusz Szczerkowski, Kronika Zalewa i okolic, 1992.
Stanisław Zajączkowski, Uwagi nad dziejami Lutomierska, „Rocznik Łódzki”, t. XI, Łódź 1966.
Alicja Szymczak, Szlachta sieradzka w XV w. Magnifici et generosi, Łódź 1998.
Piotr Sölle, Gmina Lutomiersk. Przewodnik historyczno-krajobrazowy, 1991.
Autor: Anna Skolasińska

Zalew

Aniela Witkowska, ostatnia właścicielka wsi Zalew. Dwór na Zalewie.

Aniela Witkowska, ostatnia właścicielka wsi Zalew.

Nagła śmierć brata Tomasza w 1852 roku spadła na trzydziestoletnią Anielę jak grom z jasnego nieba, zmuszając ją do przejęcia majątku oraz ciężaru odpowiedzialności, z którym wcześniej nigdy nie musiała się mierzyć. Prowadzenie rozległego folwarku wymagało stanowczości i umiejętności podejmowania trudnych decyzji. Ci, którzy ją znali, zapamiętali Anielę jako kobietę o łagodnym sercu, pełną dobroci i niezwykłej wrażliwości. W jej oczach każde stworzenie miało wartość – z troską doglądała wszystkich zwierząt rodzących się w gospodarstwie.

Tym większym ciosem musiała być tragedia, która pewnego dnia dotknęła to miejsce. Wybuchł pożar: ogień strawił całą owczarnię, a wraz z nią wszystkie zwierzęta, którymi Aniela się opiekowała. Szybko ustalono, że nie był to przypadek – ogień podłożono celowo. Podpalenie miało zatrzeć ślady licznych kradzieży oraz sprzedaży owiec przygodnym kupcom przez owczarzy.[1]

Cennym źródłem informacji o właścicielce wsi są dawne gazety. Kurier Warszawski” z 1871 roku poświęca kilka szpalt opisowi całego majątku w związku z planowaną licytacją komorniczą. Wieś została wystawiona na sprzedaż, ponieważ, jak podaje gazeta właścicielka nie spłaciła długu w wysokości 1500 rubli. W przeliczeniu na dzisiejszą wartość kwota ta odpowiadałaby około 150–160 tysiącom złotych.[2]

Jak Anieli udało się uniknąć licytacji, pozostaje tajemnicą. Wiadomo jednak, że mimo przeciwności losu, pożaru, długów, trudów prowadzenia folwarku zdołała utrzymać majątek. Aż do śmierci w 1895 roku, mieszkała na Zalewie i odeszła jako jego pełnoprawna właścicielka. Majątek Zalew był rozległym gospodarstwem ziemskim obejmującym, dwór, folwark, liczne budynki gospodarcze, karczmy i kuźnię. Funkcjonował jako samowystarczalna wiejska osada, z własnym inwentarzem i rzemieślnikami.

W części „Dwór na Zalewie” znajduje się dokładny opis  XIX-wiecznego majątku.

W  1894 roku, u kresu swojego życia, panna Aniela niespodziewanie trafiła na łamy rubryk kryminalnych. Jej dom został okradziony przez tzw. bandę Mielczarka. To właśnie z opisu procesu, który wstrząsnął okolicą, dowiadujemy się, co skrywała w swoich kufrach i kto dzielił z nią codzienność w ostatnich latach jej życia.

W tym miejscu pozostawiam Cię, drogi Czytelniku, z barwnym  i miejscami dramatycznym  opisem samego napadu.

„Folwark Zalew leży cokolwiek na uboczu od wsi tegoż nazwiska, w odległości dwóch wiorst od Łodzi, a czterech wiorst od osady Lutomiersk. We dworze, prócz właścicielki folwarku, pani Anieli Witkowskiej, mieszkały dwie jej krewne, Lipowska i Piasecka, rządca pan Lwowski, leśniczy Szymański, oraz chora służąca, Karsznicka.

Dnia  21-go stycznia, około godz.1-ej po północy, panie Witkowska i Lipowska zostały zbudzone gwałtownem pukaniem do drzwi i echem głosów w przedpokoju. Strwożone niewiasty, pojmując, co się święci, wybiegły natychmiast z pokoju i schroniły się na poddasze. Niebawem zaś do sypialni wpadło trzech zbrojnych drabów, którzy, nie zwracając zgoła uwagi na śpiącą pozornie p.

Piasecką, oderwali zamki od komody i jęli zabierać z niej wszystkie cenniejsze rzeczy. Ukazanie się we drzwiach p. Lwowskiego nie zmieszało bynajmniej łotrów. Jeden z nich skierował ku niemu lufę rewolweru, drugi zaś krzyknął:

 

 „Dawaj pieniądze!"

 Pan Lwowski cofnął się z pośpiechem, wypadł do ogrodu i zbudziwszy śpiących w stajni fornali, wraz z nimi podążył do dworu, tu jednak placówki zbójeckie dały ku nim ognia i tym sposobem do odwrotu zmusiły. Jednocześnie z p. Lwowski wydostał się przez okno i p. Szymański, który co tchu pobiegł do wsi. Nim jednak wezwani przezeń włościanie przybyli z odsieczą, rabusie zniknęli bez śladu, zabrawszy srebra, klejnoty, futra, odzież, ogółem na sumą około 1,200 rubli. Na trop sprawców powyższego napadu władze wpadły dopiero w miesiąc później, to jest, jednocześnie z uwięzieniem Mielczarka i jego bandy”.[3]

16 kwietnia zapadł wyrok: 20 lat ciężkich robót i 80 chłost dla Mielczarka. Pozostali członkowie bandy otrzymali niższe wymiary kary, jednak wszyscy zostali skazani na dożywotnie osiedlenie na Syberii.

Aniela Witkowska zapisała w testamencie cały majątek swemu krewnemu Piaseckiemu, właścicielowi części Pabianic. Ten jednak szybko popadł w długi. Jego bankructwo pociągnęło za sobą upadek wsi, a zadłużony majątek przejęły władze carskie. Dobra trafiły do Stanisława Mrowińskiego, któremu powierzono przeprowadzenie parcelacji. Gospodarstwa rozrzucone w znacznych odległościach od siebie to wynik podziału dawnego majątku na duże, 14-morgowe (ok. 7,5-hektarowe) działki. Choć współczesna zabudowa stopniowo zaciera ten pierwotny obraz, jego ślady wciąż można dostrzec w rozmieszczeniu dawnych siedlisk.

 

[1] Tadeusz Szczerkowski, „Kronika Zalewu i okolic” str. 29

[2]„ Kurier Warszawski”, 1871 r. nr. 142

[3] „Kurier Warszawski”, 10 kw. nr. 98 1894 r str. 3

Dwór na Zalewie.

Dzięki obszernemu ogłoszeniu prasowemu opublikowanemu w związku z licytacją komorniczą możemy dziś odtworzyć wygląd folwarku, rytm jego codziennego życia, oraz dawne relacje społeczne. Choć tekst został tu przedstawiony w bardziej zwięzłej formie, zachowuje najważniejsze informacje oraz język tamtych czasów.

            „Dobra Zalewski składające się z folwarku Zalew, karczmy we wsi Zalewie, osady karczemnej i osady kowalskiej w Wygodzie oraz wsiów uwłaszczonych Zalew, Lengendzin i Wygoda. Zabudowania folwarku Zalewu są następujące: dwór na podmurowaniu z kamienia z kamieni polnych i cegły palonej gontem kryty; do dworu tego przybudowaną jest kuchnia z drzewa gontami kryta, ogród owocowy i warzywnym części płotem z desek, a w części wałem z ziemi ogrodzony.

Dom przy ogrodzie Nr.2 oznaczony z drzewa słomą kryty, za kontraktem prywatnym na dniu 15 sierpnia 1870 roku sporządzonym wydzierżawiony Antoniemu Pazibot ogrodnikowi wraz z ziemią pod ogrodem na lat trzy poczynając od Świętego Michała 1870 roku za czynsz dzierżawny w pierwszym roku na 15 rubli, (dziś byłoby to 6 tys. złotych) a w następnych latach na 30 rubli  ustanowiony, obok czego ma obowiązek dawania dworowi potrzebną ilość włoszczyzny, oraz marchwi pół korca, buraków dwa korce i cebuli półkorca, za co ma obowiązek utrzymania na pańskiej oborze dwie krowy, a w dodatku otrzymuje jeszcze od dworu gruntu trzy pręty na kartofle i jeden zagon na len (1 pręt, to około 18,66 metra kwadratowego).

Dom karczema nr. 3 oznaczony z drzewa słomą kryty zamieszkały przez ludzi dworskich, wyszynk trunków dworskich w takowym prowadzi Józef Kacprzyk, który tytułem wynagrodzenia za prowadzenie szynku otrzymuje cztery pręty roli na kartofle obok tej karczmy. W kolonii, czyli wsi Wygoda są zabudowania dworskie następujące: Karczma łącznie z zajazdem pod jednym dachem dawniejszym nr. 3, a teraźniejszym 7, jedna strona dachu gontem, a druga słomą kryta w której mieszka i szykuje trunki dworskie Karol Nowacki, odrabiając dworowi bezpłatnie dwa dni w tydzień ręcznie, za co otrzymuje od dworu przy tej karczmie 3 morgi gruntu,kuźnia dawniejszym nr. 4 a  teraźniejszym 2 oznaczona, z drzewa gontami kryta, w której mieszka Franciszek Malinowski kowal”.[1]

Wyjaśnienie nieużywanej już jednostki miary: 1 pręt kwadratowy to około 18,66 metra kwadratowego.

 

[1]  Dziennik Warszawski 1871 r. nr. 142  str. 4 https://crispa.uw.edu.pl/object/files/297327/display/PDF

Właściciele. Zalew i jego mieszkańcy w archiwach.

Właściciele wsi

 Niektórzy z  właścicieli wsi odcisnęli w historii wyraźny ślad, inni pozostawili po sobie jedynie wzmianki, istnienia innych można się tylko domyślać. Udało się udokumentować niemal trzydziestu z nich. Przez długi czas wieś była podzielona na trzy części, źródła często opisują tylko właścicieli jednej z nich, a co działo się z pozostałymi, nie zawsze jesteśmy w stanie ustalić. Mimo to dostępne informacje wystarczają, by snuć fascynującą opowieść o zmiennych losach wsi i jej właścicieli.

Jana z Chełmicy,  w 1406 roku otrzymał połowę Lutomierska i dał początek rodzinie Lutomierskich (lub Lutomirskich). Ród ten przez około 250 lat posiadał wieś Zalew. Na początku trzeba jednak zaznaczyć, że na przełomie XV i XVI wieku Zalew był podzielony między kilku właścicieli, a z trzech części Zalewa tylko jedna należała do Lutomierskich.[1]

Jan, wnuk nestora rodu, w 1454 roku bierze udział w wojnie z Krzyżakami. Udaje mu się cało ujść z bitwy pod Chojnicami, a król Kazimierz Jagiellończyk powierza mu zadanie obsadzenia zamku w Rogóźnie. Znajduje jednak czas, by 1 lipca 1465 roku dokonać działu majątku z bratem Pawłem. Jan obejmuje: Lutomiersk wraz z wójtostwem, Czołczyn, Wrzącą oraz Zalew Pirkulino (o pochodzeniu tej nazwy więcej  w części „Pierkula i inne przezwiska”).[2] Nadchodzi kolejne pokolenie. Baltazar, wzorem ojca, skupuje dalsze działy w Lutomiersku. W 1497 roku bierze udział w wyprawie wołoskiej, skutki tej wojny najlepiej oddaje powiedzenie: „za króla Olbrachta wyginęła szlachta”. Najprawdopodobniej i właściciel naszej wsi poległ w bukowińskich lasach pod Koźminem, kiedy to Polacy zostali pobici przez Mołdawian, Turków, Wołochów i Tatarów. Syn Baltazara, Mikołaj, w 1516 roku obejmuje dobra w Lutomiersku, Czołczynie, Parzygnojach, Wrzącej i Zalewie.[3]

Czasem dokumenty pozwalają na bardzo dokładne odtworzenie podziału majątku Lutomierskich. Podział obejmował siedliska, pola, ogrody, domy rzemieślników i czynszowe oraz ziemie użytkowane przez mieszczan i kmieci, Zalew również podlegała podziałowi. I tak na przykład:

“Piotr (...) We Wrzącej dostał działkę, na której siedział kmieć Maciej, i gdzie drugi kmieć może się wybudować, leżącą koło “drogi wielkiej” prowadzącej do Zalewu i granic miasta. Do Zalewu prowadziła droga idąca do Prusinowic i dalej do Pabianic, i tę zapewne nazwano “drogą wielką”. Ponadto otrzymał ogrody leżące koło stawu, następnie stodoły w Zalewie wraz z trzecią częścią ogrodzonego pastwiska oraz trzecią część ogrodu na tym pastwisku. Zapewne po tej części miasta znajdował się folwark, którego połowa przypadła Piotrowi. W Zalewie dostał 2 stawy zwane Nadolny, jeden pod gajem, drugi pod zapustą, połowę nowego – zanego Chabienin, nad któym był młyn słodowy. Do jego części należeli także dwaj zagrodnicy, Jakub i Wrzosek,( czyli drobni gospodarze z niewielkimi zagrodami, zobowiązani do świadczeń i pracy na rzecz właściciela). Otrzymał ponadto opuszczone gospodarstwo zwane „Chabieńską”.[4]  

“Koniec władztwa Lutomierskich w Lutomiersku nastąpił 1636 r. Ostatni z żyjących Lubomirskich-Baltazar,(...) sprzedał swą połowę za 30 tys.złp. Andrzejowi Grudzińskiemu. To samo zrobili jego bratankowie.” [5]

Dokument tu pokazany jest skanem oryginału z Archiwum Narodowego w Krakowie. Opisuje on sprzedaż i przeniesienie własności wsi Zalew na rodzinę Grudzińskich, a jednocześnie przedstawia wieś jako część tzw. „klucza lutomierskiego”, czyli zespołu pobliskich posiadłości jednego właściciela.

 

 

Mijają lata, pojawiają się kolejni właściciele. W 1690 roku Zalew przechodzi w ręce Katarzyny z Potockich Denhoffowej[6]. Następnie wsią włada Konstancja z Kossakowskich, a po jej śmierci w 1732 roku majątek dziedziczy jej bratanek, Stanisław Kossakowski, kasztelan kamieński. Dzięki odziedziczonym prawom po Grudzińskich posiada on cały klucz lutomierski, co oznacza, że Zalew w całości lub w znacznej części  został scalony. W 1756 roku całe Żabice wraz z kluczem zostały zastawione przez kasztelana kamieńskiego Stanisławowi Zarębie, sędziemu ziemskiemu sieradzkiemu. Umowę zawarto na trzy lata, na kwotę 280 tysięcy złotych. Zaremba nie miał takiego kapitału, więc oddał połowę dóbr Maciejowi Siemińskiemu, również sędziemu sieradzkiemu, za 140 tysięcy złotych,  sumę odpowiadającą dziś około 4 milionom złotych.[7]

W kronice z 1783 roku jako właściciel wsi wymieniony jest pan Potocki.[8] Nic o nim więcej nie wiadomo, natomiast już następny właściciel, wielmożny Pan Otocki herbu Dołęga, to Zalewiak” mieszkający we wsi pod numerem jeden.[9]  W połowie stulecia właścicielami są już Witkowscy i tu po ojcu  majątek przejmuje opisana w osobnym rozdziale ostatnia właścicielka Aniela Witkowska.

 

[1] S. Zajączkowski, „Uwagi nad dziejami Lutomierska w średniowieczu.” przypis 37 str. 246-247  “Rocznik Łódzki” tom. XI 1966 r.

[2] Alicja Szymczakowa, “Szlachta Sieradzka w XV w.”.str 233-234

[3] jak wyżej 237-238

[4] Alicja Szymczakowa,„Włość Lutomierska w schyłku średniowiecza” str. 158-161 Rocznik Łódzki “,2005..

[5] Alicja Szymczakowa, „Włość Lutomierska w schyłku średniowiecza” str. 169 Rocznik Łódzki IX 1964.

[6]  Opis samej Katarzyny z Poltockich https://womenscourt.uken.krakow.pl/womencourt/lamothe-de/

[7]  Maria Nartonowicz - Kot Konstantynów łódzki dzieje miasta” str. 22-25

[8] Regester Diecezjów, Franciszka Czaykowskiego czyli właściciele ziemscy w koronie 1783-1784 str. 87

[9] Piotr Sölle, „Gmina Lutomiersk: przewodnik historyczno-krajobrazowy” str. 128, link do księgi parafialnej opisującej Pana     Otockiego. https://metryki.genealodzy.pl/index.php?op=pg&id=560&sy=1820&kt=1&plik=021-026.jpg

Zalew i jego mieszkańcy w archiwach.

Najstarsza wzmianka o wsi wspominająca Augustyna z Zalewu (Augustino de Zolowo) pojawia się w księgach ziemskich sieradzkich i pochodzi z 1386 r., w tejże samej księdze czytamy, że …

w 1393 roku  „Małgorzata z Zalewa i Machna z Zalewa przed sądem sieradzkim zeznały w sprawie dziedzictwa […], w obecności pana Jana z Wroniec, kasztelana sieradzkiego …

Wszystko skończyło się dobrze, ponieważ,

„po rozpatrzeniu słów stron i zeznań przyprowadzonych, sąd stwierdził prawo Małgorzaty, Machny i Stanisława z Zalewa do dóbr dziedzicznych położonych we wsi Zalew, z zachowaniem prawa każdego, kto by sprzeciw wniósł” [1]

 Z trzech części Zalewa, jakie istniały już na początku XVI w. (Zalewo Triplex, wypis z “Liber Beneficiorum” s.382) jedna należała wówczas do Lutomierskich.[2]

Na załączonej mapie z XVI żółte kropki oznaczają wieś szlachecką, przy wsi Zalew są trzy, co potwierdza podział na trzech właścicieli. [3]

 

 

Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich w tomie czternastym tak opisuje wieś,

„Zalew albo Zalewo, w XVI w. Zolew – wieś i folwark w powiecie łaskim, gminie Lutomiersk, parafii Mikołajewice.

Wieś posiadała 5 domów, 98 mieszkańców oraz 56 mórg ziemi.

 Folwark miał 2 domy, 31 mieszkańców i 532 morgi ziemi.

W roku 1827 Zalew liczył 15 domów i 88 mieszkańców.
Osada Zalewek miała wtedy 3 domy i 37 mieszkańców.

Na początku XVI wieku we wsi Zalewo Triplex (czyli „Trójny Zalew”) dawano dziesięcinę z wszystkich ról plebanowi w Mikołajewicach.

W roku 1552 w miejscowości Zoliew Stanisław Lutomierski płacił podatek od dwóch osad, a część Zoliew Myczków posiadała cztery osady.”

W roku 1552 w miejscowości Zoliew Stanisław Lutomierski płacił podatek od dwóch osad, a część Zoliew Myczków posiadała cztery osady.”

Bardzo interesującym źródłem informacji o mieszkańcach jest baza urodzeń, małżeństw i zgonów z lat 1775–1923.[4]  Pierwszą osobą, której akt urodzenia odnotowano, była Agnieszka, urodzona w 1775 roku na Zalewie. Jej matką była Brygida – poza tą informacją nie zachowały się żadne inne dane. Podążając tropem nazw miejscowych i przeglądając kolejne karty ksiąg parafialnych, można natrafić na określenia takie jak: Folwark, Dwór, Młyn, Wygoda, Kolonia czy Pustkowie. Są to nazwy odnoszące się do różnych części wsi Zalew, którymi w dokumentach metrykalnych precyzowano miejsce zamieszkania danej osoby.

Z kolei w „Skorowidzu miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej”, opracowanym na podstawie pierwszego powszechnego spisu ludności z dnia 30 września 1921 roku, Zalew wymieniony jest jako miejscowość składająca się z pięciu części, obejmujących łącznie 15 budynków i 235 mieszkańców – wszyscy byli narodowości polskiej i wyznania rzymskokatolickiego. Portal „Polska w liczbach” podaje, że w 2021 roku wieś Zalew miała 277 mieszkańców, z czego 53,4% stanowiły kobiety, a 46,6% mężczyźni. W latach 1998–2021 liczba mieszkańców wzrosła o 207,8%. Współczynnik feminizacji we wsi wynosi 115 i jest nieznacznie większy od współczynnika dla województwa łódzkiego oraz większy od współczynnika dla całej Polski.[5]


[1] AGAD, Akta ziemskie i grodzkie sieradzkie, Teki Sieradzkie, Tom I, sygn. 1/56/0/1/1/2, k. 49–54.

[2] S. Zajączkowski, “Uwagi ..” przypis 37 str. 248

[3] Atlas Historyczny Polski woj. sieradzkie i woj. łęczyckie w drugiej poł. XVI w. https://rcin.org.pl/dlibra/publication/6813/edition/5027/content

[4] https://geneteka.genealodzy.pl/index.php

[5] https://www.polskawliczbach.pl/wies_Zalew

Pierwsza wojna światowa. Druga wojna światowa.

Pierwsza wojna światowa.

Operacja łódzka (listopad-grudzień 1914) to jedna z największych i najbardziej złożonych operacji manewrowych I wojny światowej, w której ponad 600 tysięcy żołnierzy niemieckich i austro-węgierskich starło się z siłami rosyjskimi. [1] [2]

Do dziś  wśród mieszkańców opowiadana jest historia o wdowie, która przyjechała po ciało swojego męża, niemieckiego żołnierza poległego na zalewskich polach. Leżał tam jeszcze, gdy go odnalazła. Ogarnął ją nie płacz, lecz gniew, gorzki i bezsilny. Miała krzyknąć nad ciałem: „Chciałeś ziemi - to ją masz!”, odjechała, nie zabrawszy ciała męża. Według przekazów, żołnierzom obiecywano za służbę  siedem mórg ziemi.

          Pan Piotr Sölle oraz Pan Wojciech Fituch – badacze  I wojny światowej na tym terenie, dokładnie opisują starcie dwóch armii.
  Oblicza się, że w całej ogromnej operacji wojska niemieckie straciły 150 tys., a wojska rosyjskie 110 tys. żołnierzy zabitych, rannych, czy wziętych do niewoli.

W dniu 1 grudnia 1914 r. 7 Syberyjski pułk strzelców dowodzony przez pułkownika Aleksandra G. Tuczapskiego przygotował linię obrony biegnącą na zachód od miejscowości Zalew, aż po Legendzin, a za nim zajął pozycję 2 górski dywizjon artylerii. Rankiem 2 grudnia 1914 r. siły niemieckie rozwinęły się naprzeciw pozycji 7 Syberyjskiego pułku strzelców.(...) Przed godziną 10:00 rano zwiadowcy rosyjscy donieśli o zmierzających na Zalew trzech kolumnach wroga. Krwawy szturm przyniósł obu stronom ogromne straty. Po południu okopy rosyjskie zostały zajęte przez Niemców. Po godzinie 14:00 sztab 7 Syberyjskiego pułku strzelców otrzymał dramatyczny rozkaz:

„Bronić się za wszelką cenę i kontratakować!”

Rosjanie zebrali cztery kompanie i w boju na bagnety wypchnęli żołnierzy Korpusu Posen z powrotem w kierunku Wygody Mikołajewskiej, odzyskując okopy. W nocy na pomoc przybyły oddziały 5. i 8. Syberyjskiego Pułku Strzelców, dzięki czemu pozycja została utrzymana aż do rana, kiedy rozpoczął się pojedynek artyleryjski. Masa pocisków wszelkiego rodzaju i kalibru przeorała wtedy cały teren. Tego samego wieczoru oddziały 7. Syberyjskiego Pułku Strzelców otrzymały rozkaz wycofania się na nowe stanowiska na linii Kudrowice–Porszewice. [3]

 

[1] Portal historyczny Dzieje.pl

[2] Piotr Sölle,Wojciech Fituch, „Wielka Wojna w Pabianicach i okolicy”str. 6

[3]Piotr Sölle,Wojciech Fituch, „Wielka Wojna w Pabianicach i okolicy”, str. 16

Druga wojna światowa

W powiecie łódzkim wysiedlenia dotknęły mieszkańców Konstantynowa oraz 13 gmin. Przeprowadzano je cyklicznie od kwietnia do listopada 1940 r. W gminie Lutomiersk w kwietniu i październiku 1940 r. wysiedlono 225 osób – około 37 rodzin z miejscowości Czołczyn, Lutomiersk i Zalew. Rodziny przewieziono do obozu w Łodzi, a stąd w wagonach towarowych do dystryktu warszawskiego w Generalnej Gubernii[1].

W  bazach IPN, jest wymienionych 35 osób wywiezionych przez Niemców urodzonych na Zalewie, w „Kronice” Pana Szczerkowskiego wspomniano jeszcze o 13 osobach nie uwzględnionych w rejestrach IPN.[2] Jak pisze pan Szczerkowski:
 „W pierwszym transporcie skierowanym do Oświęcimia znajdował się Józef Adamiak z Zalewa, numer obozowy 505. Adamiak próbował przedostać się przez Słowację i Węgry do Francji, by wstąpić do Wojska Polskiego. Został jednak zatrzymany przez żandarmerię słowacką i wydany Niemcom.” Pan Józef Adamiak figuruje  w wykazach IPN jako jeden z więźniów KL Auschwitz. Z obozu został zwolniony 11 grudnia 1941 roku.[3]

Na terenie Lutomierska istniała podziemna organizacja AK. Z terenu Zalewu do AK należeli. Augustyniak Wł. Pogorzelski Alf., Pogorzelski Stan., Szczerkowski Tadeusz. Jeden z członków AK Augustyniak z Zalewa doszedł do porozumienia z pracownikiem gminy byłym komendantem policji granatowej w Lutomiersku Gacą od którego otrzymywał lewe dowody osobiste dla osób ukrywających się, jak również  kartki żywnościowe i kartki na węgiel.[4]

 

[1]Maria Wardzyńska „Wysiedlenia  ludności polskiej z okupowanych ziem polskich włączonych do III Rzeszy w latach 1939-1945”.str. 255

[3] https://ofiary.auschwitz.org/victims/18020 Strona Internetowa Obozu Auschwitz-Birkenau.

[4] T. Szczerkowski, „Kronika Zalewa i okolic” str. 26

Kapliczka. Zagadka małej świnki.

Kapliczka

„Nie wiadomo, kiedy kapliczka została postawiona – musiała być bardzo stara”, jak pisze pan Szczerkowski w swojej „Kronice Zalewa i okolic”. Obok kapliczki znajdowano stare monety, m.in. z czasów Jana III Sobieskiego. Według przekazów monety te nadal spokojnie leżą pod ziemią. Obok niej znajdowały się dwa groby: oficera i żołnierza rosyjskiego, poległych tu w 1914 roku. W czasie okupacji, w 1940 roku, Niemcy zburzyli kapliczkę, a szczątki z grobów przeniesiono na cmentarz w Mikołajewicach. [1]

Z krzyżem umieszczonym na szczycie kapliczki wiąże się następująca historia. Widząc zburzoną kapliczkę, miejscowy kowal, Adam Becht, wdał się w kłótnię z niemieckim żołnierzem. Gdy miejsce opustoszało, pośród gruzów odnalazł krzyż i zabrał  do domu, gdzie przechowywał go przez cały okres wojny.

Po wojnie kapliczkę odbudowano, choć początkowo doszło do nieporozumienia między inicjatorami: jedni chcieli ją unowocześnić, inni odbudować na wzór pierwotny. Ostatecznie osiągnięto porozumienie, a efekt wspólnej pracy można dziś podziwiać na skrzyżowaniu dróg. W odbudowie uczestniczyli: pan Czajka, Tadeusz Szczerkowski, Leon Michalak, Michał Urbaniak, a także Stefan Nowacki, Jan Sokołowski, Jan Tracz i Czesław Bal.[2]

 

[1] T. Szczerkowski, „Kronika Zalewa i okolic” str. 31

[2] Relacje mieszkańców.

Zagadka małej świnki

Z niewielkiego wzgórza należącym do pana Jana Nowackiego, na światło dzienne wydobyto z otchłani wieków w roku 1934, 180 grobów popielnicowych z obstawą kamienną, 6 grobów skrzynkowych oraz 10 grobów z okresu wpływów rzymskich[1]. Co oznacza, że na  obszarze dzisiejszego  Zalewu  przez tysiące lat krzyżowały się drogi różnych ludów i kultur, od najstarszych społeczności rolniczych, po wędrujące plemiona, które zmieniały oblicze kulturowe kontynentu. Skupmy się tu na jednym wyjątkowym znalezisku opisanym przez Pana dr. Jana Fitzke.

„Ze względu  na swą ciekawą budowę i zawartość w nim przedmiotów wysuwa się grób nr 86.Od góry, podobnie jak wszystkie groby zalewskie (..) przysłaniał nasz grób bruk kamienny, z którego dochowały się zaledwie trzy średniej wielkości kamienie granitowe, ułożone obok siebie wzdłuż osi pn.–pd., w głębokości 20 cm pod powierzchnią. Pod niemi, 30 cm niżej, odkryto misę I, a od strony zachodniej, nieco z boku półokrągły czerpak II, przyczem stwierdzono, że misa zawierająca kości ludzkie spoczywała na czterech nóżkach małej ulepionej z gliny świnki IV, grzbietem ku dołowi, a nogami ku górze zwróconej.(..)

 Zagadkową z całego opisanego układu pozostaje warstwa środkowa. Umieszczenie popielnicy na nóżkach świnki, odwróconej ku dołowi grzbietem, pozostaje niewytłumaczonem. Wypadek ten, o ile mi wiadomo, został dotychczas po raz pierwszy w Polsce stwierdzony. Najprawdopodobniej pozostaje to w związku z wierzeniami religijnymi ówczesnych ludzi.” [2]

 

Obraz zawierający tekst, książka, list
Zawartość wygenerowana przez AI może być niepoprawna.

Minęło od tego czasu lat ponad 90 lat i jak do tej pory nikt podobnej świnki nie odkrył. Może gdzieś na Zalewie pod ziemią czeka na odkrycie i rozwiązanie zagadki inna świnka.

Niestety dr Jan Fitzke nigdy już na Zalew nie wrócił. Zdołał jeszcze napisać swoją pracę doktorską, lecz nie dane mu było jej obronić. Wybuch wojny przerwał wszystkie plany,  wiosną 1940 roku został zamordowany przez NKWD w Katyniu.[3]

 

[1] „Z otchłani wieków”, zeszyt 8-9 1936 r.str. 111 https://sbc.org.pl/en/dlibra/publication/1023947/edition/936919/z-otchlani-wiekow-1936-r-11-z-8-9

[2] Dr. Jan Fitzke  Grób całopalny nr. 86, z Zalewa II Poznań 1935 r.   file:///C:/Users/Anna.Skolasinska/OneDrive%20-%20Forteca%20sp.%20z%20o.o.%20sp.k/Obrazy/WA308_75546_PIII272_Grob-cialopalny-nr_I%20(2).pdf

[3] Wikipedia, Jan Fitzke  https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Fitzke Moim zdaniem pan Fitzke zasługuje na tytułowanie go doktorem i tak też czynię.

Pierkula i inne przezwiska, co było pierwsze?. Zalew kontra reszta świata, występek, kłótnie, oraz zbrodnie.

Pierkula i inne przezwiska, co było pierwsze?

Piotr i Jan Pierkula z Zalewu. Obaj pełnili funkcję wójtów w Lutomiersku. Poniższy dokument, czyli księgi ziemskie szadkowskie z 1425 -1432 roku, opisują pożyczkę Pana Jana.[1]

 

„Jan z Zalewu, zwany Pierkula, uznał, że jest dłużny Mikołajowi, mieszkańcowi kazimierskiemu, sześć marek czystego srebra,

które ma spłacić do święta św. Marcina, pod karą podwójnej zapłaty.

Świadkowie: Piotr, kowal, oraz Jakub, młynarz.

Spisano w miasteczku Kazimierzu wobec wymienionych świadków”.

Przeliczając na obecną wartość jest to suma pomiędzy 40-50 tysięcy zł., było to w 1429 r.

 Zwrot zwany” Pierkula to nie przypadek, otóż nasz bohater został wymieniony przez Panią Alicję Szymczak w tekście O przezwiskach i przydomkach szlachty sieradzkiej w XV wieku”.

Zresztą nie był jedynym mieszkańcem wsi z przydomkiem. Był jeszcze Mikołaj z Zalewu, zwany Podkuć, oraz Maciej zwany Mucha i Mikołaj zwany Potkocz.[2]

Uważny czytelnik, który zajrzy do części „Właściciele”, zauważy, że Jan, syn Mikołaja Kanio w 1465 roku obejmuje majątek, w tym Zalew Pierkulino. Trudno dziś jednoznacznie ustalić, co było pierwsze: czy to przezwisko „Pierkula” przylgnęło do  braci i z czasem stało się nazwą części wsi, czy też odwrotnie,  nazwa tego fragmentu dóbr sprawiła, że tak zaczęto określać samych wójtów

Nazwa „Zalew Pierkulino” nie pojawia się już w późniejszych źródłach. Kolejni właściciele czasem dodawali do nazwy wsi własne imiona, co jak można przypuszczać  wiązało się z wielowiekowym podziałem Zalewu między różnych dziedziców. Aby łatwiej odróżnić, o której części majątku mowa, dopisywano więc do nazwy imię aktualnego właściciela.

 

[1]  „Szukaj w archiwach”, kod referencyjny, 1/58/0/-/3  Księga ziemska szadkowska 1425-1432

[2]Alicja Szymczakowa, „O przezwiskach i przydomkach szlachty sieradzkiej w XV wieku.” str.  209,211,214,216

 

Zalew kontra reszta świata, występek, kłótnie, oraz zbrodnie

W roku 1444 Klemens z Bechcic zakupił od Mikołaja z Zalewu brzeg rzeki Ner za sześć grzywien. Transakcja ta wywołała spór z innymi dziedzicami, wobec czego powołano komisję do rozgraniczenia dóbr Zalew i Prusinowice.[1]

Rozgraniczenie jednak nie przetrwało próby czasu, ponieważ jak podaje Maksymilian Baruch w książce „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne”, już w 1528 roku, 16 marca w Szadku odnotowano sprawę o naruszenie granic między wsiami Prusinowice, Żytowice i Zalew, której akt został oblatowany w księgach ziemskich szadkowskich.[2]

Napad na Anielę Witkowską właścicielkę wsi Zalew przez bandę Mielczarka  został  dokładnie  opisany w części jej poświęconej. Mielczarek, to nie jedyny przestępca grasujący na Zalewie. Jak podaje „Gazeta Warszawska” w 1821 roku,

„Sąd Policyi Prostey  Powiatu Szadkowskiego podaje do wiadomości, iż wyśledzono dwóch zbrodniarzy: Wojciecha Kamińskiego, lat ok. 24, udającego żebraka chromego, oraz Józefa Mielcarka, używającego różnych imion. Obydwaj dopuszczają się licznych kradzieży w okolicy Lutomierska. (..)Wyśledzono także, iż najczęściej kryją się w Janowicach, Zalewie, Mikołajewicach, Lutomiersku i Chorzeszowie oraz po okolicznych pustkowiach i lasach. Przeto przestrzega się każdego mieszkańca, iż ukrywanie ich lub niepowiadomienie o pobycie pociągnie do odpowiedzialności.”[3]

Zdarzało się też, że mieszkańcy wsi schodzili na złą drogę, a gazety donosiły o poszukiwanych, podając szczegółowe opisy zbiegłych złodziei.

„Sąd Policyi Prostey Powiatu Szadkowskiego, wzywa wszelkie Władze, iżby na zbiegłego złodzieja Kaspra Fiiałkowskiego, inaczey Józefem Głowackim przezywaiącego się, raczyły dać ścisłe baczenie - Tenże zbrodniarz były karczmarz z Zalewa, iest wzrostu dobrego, pleczysty, włosów czarniawych, oczu szarych, twarzy pociągłey chuderlawey, ma na sobie powszechnie kapotę siwą, a w dni świąteczne w kapocie iasno niebieskiey chodzi; lat ma przeszło 30, stanu wieyskiego”.[4]

 

 

 

Kłusownik zastrzelił gajowego na Zalewie w lesie, jak podaje gazeta „Orędownik” z 1938 roku.

Postrzelony został z zasadzki gajowy 38-letni Karol Burchardt, który doznał uszkodzenia klatki piersiowej i gardła i przewieziony do szpitala zmarł.

Ustalono, że zabójstwa dokonał na tle zemsty osobistej znany w okolicy kłusownik Andrzej Kruszewski, którego Burchardt dwukrotnie schwytał na kłusownictwie.

 

Od tej pory, cisza i spokój i niech tak zostanie.

 

[1] Alicja Szymczakowa, “Szlachta Sieradzka w XV w. str. 283

[2] Maksymilian Baruch, „Pabianice, Rzgów i wsie okoliczne”. Warszawa 1903 r. str. 336

[3] „Gazeta Warszawska”,1821 r. nr. 78  str. 15 https://crispa.uw.edu.pl/object/files/355103/display/PDF    

[4] Gazeta Warszawska”, nr. 44 1819 r. https://crispa.uw.edu.pl/object/files/355410/display/JPEG

{"register":{"columns":[]}}