W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

Przejechali 100 km. Najstarszy miał 62 lata

Około 40 starych motorowerów i motocykli wystartowało w drugim rajdzie Czar Komara: Klątwa zalanej świecy.

Mężczyźni oglądają stary motocykl.

27 lipca po raz drugi mogliśmy podziwiać stare maszyny, które zjechały z całej okolicy do naszego Ośrodka nad Stawem. Organizatorem rajdu jest Automobilklub z Łodzi, ale biorą w nim udział też mieszkańcy Konstantynowa.

- To jest super rajd. Jednoczy ludzi i jest możliwość wypróbować sprzęt, który człowiek przez cały rok składał i głaskał. A na koniec radość, że może jeździć – mówi Aleksander Pałysa. - Udział w tym rajdzie to jest przeżycie bezcenne.

Uczestnicy rajdu musieli dojechać z Konstantynowa na tamę w Jeziorsku i wrócić. W sumie trasa liczyła 100 km.

- Atmosfera była świetna. Na trasie uczestnicy pomagali sobie, pożyczali narzędzia, części i dzielili się wiedzą. I o to chodzi w takim rajdzie – mówi Damian Górniak, organizator i prezes Automobilklub Łódź. - Tylko dwie maszyny musieliśmy przywieźć z Jeziorska. Reszta dojechała o własnych siłach.

Maszyny, które wzięły udział w rajdzie:

 

Komar 4 (1971 r.)

Został uratowany przed zniszczeniem 20 lat temu, gdy był w drodze do skupu złomu.

- Jechałem samochodem i zobaczyłem, jak para prowadzi go do skupu przy Węglowej w Łodzi. Kupiłem go za 35 zł – mówi właściciel Piotr Kaczmarek.

Motocykl do dziś jest w oryginalnym stanie.

- Ma sprzęgło odśrodkowe, więc jest to biały kruk – dodaje właściciel. - W zeszłym roku przejechałem nim na rajdzie 60 kilometrów tylko z jedną usterką.

Pan Piotr zawsze wiezie klucze, bo w każdej chwili spodziewa się problemów z gaźnikiem i zapłonem.

Żak (1962 r.)

To najstarszy motorower, który wystartował w rajdzie. Został skonstruowany i produkowany w Zakładach Metalowych „Zakrzów” we Wrocławiu.

- Był kupiony w worku po karmie dla świń. Potem jeszcze długo w nim leżał. Odnowiony, teraz nas wszystkich cieszy. Niestety bardzo niewygodnie się siedzi na tym siodełku – mówi pan Krzysztof.

Komar (1971 r.)

Komar ma przejechane tylko 1200 km. To perełka, która w komórce spędziła 40 lat.

- Kupiłem tego komara od kolegi mojego ojca z czasów technikum – mówi pan Rafał. - Ten pan dostał go na 18-urodziny i pojechał nim na wycieczkę z Łodzi nad morze. Wrócił i stwierdził, że wszystko go boli od siedzenia na tym siodełku.

Pierwszy właściciel wstawił go do komórki, gdzie stał przez kolejne 40 lat. Drugim właścicielem jest pan Rafał.

WSK 125 (1978 r.)

To motocykl polskiej produkcji. Przyjechał do Konstantynowa w worku.

- 10 lat temu wziąłem ją od dziadka żony — wyjawia Łukasz Karwowski. - Przed laty gdy im się zepsuła, to ją wepchnęli do stodoły. Chcieli wyrzucić na złom, więc go wziąłem. Na szczęście większość części znalazła się w tym worku.

46-letnia WSK ma 19.710 km przebiegu.

 - Super pomysł z tym rajdem, że jest w naszym mieście – uważa Łukasz Karwowski.

MZ (jedna z pierwszych w tym modelu)

Motocykl MZ był produkowany w dawnej NRD (Niemcy Wschodnie). Został rozebrany do ostatniej śrubki, przeczyszczony, pomalowany i dziś wygląda jak nowy.

- Kupiłem „emzetkę” w worku w 2010 roku. Wtedy była biała. Poskładałem tylko tak, żeby jeździła. Po 4 latach stwierdziłem, że trzeba przywrócić jej świetność – wspomina Robert Górski.

Pierwszym pojazdem pana Roberta była motorynka. Dostał ją na komunię w 1984 rok. Ojciec pana Roberta prowadził wtedy warsztat samochodowy w Łodzi.

- Do dnia ślubu miałem motocykle. Żona nie chciała zostać młodą wdową, więc wszystkie sprzedałem – wspomina. - Kilkanaście lat później wróciłem do mojej pasji, a na 25 rocznicę dostałem od żony motorynkę. Teraz nawet ona złapała bakcyla i jeździ skuterem.

Państwo Górscy mają Junaka z koszem, którym razem podróżują.

- Żona uwielbia te podróże. Polskę zjechaliśmy już całą – mówi pan Robert. - Dojechaliśmy nawet do Czech.

IWL (1959 r.)

W tym roku 64-letni skuter przejechał całą trasę w rajdzie Koguta, w którym biorą udział wiekowe pojazdy. IWL Wiesel ma wszystkie części oryginale — nawet naklejone napisy. Udało się do niego dokupić przyczepkę.

- To skuter ze wschodnich Niemiec. Zrobiłem go na full oryginał, bo szykowałem go na rajd Koguta. W zeszłym roku przejechałem nim rajd w Konstantynowie i w tym roku też dałem radę – mówi Bartek Mielczarek.

Motorynka Romet Pony M2 (1988 r.)

W 1991 roku została przyniesiona do warsztatu w worku.

- Tata ją złożył i czekała aż trochę podrosnę. Gdy miałem 7 lat zacząłem użytkować na działce aż do czasu, gdy zrobiłem prawo jazdy. Z radością jechałem nią do sklepu po śmietanę, gdy mamie zabrakło – wspomina Radosław Miziała.

Potem przez 15 lat stała nieużywana.

- W zeszłym roku wyjąłem ją z garażu, umyłem i przejechała 62 kilometry na rajdzie. Sprzęt dał radę, ale ja zmęczony byłem gigantyczne – mówi pan Radosław.

Jawa 50 typ 20p (1974 r.)

To motorower produkcji czechosłowackiej.

- W porównaniu z Rometami to się wtedy bardzo wyróżniała. To był luksus. Mam ją od 10 lat, cały czas jest w trakcie remontu i nie mogę go skończyć. Wciąż jest coś do zrobienia — wyjaśnia Aleksander Pałysa. - W zeszłym roku nie mogłem wziąć udziału w rajdzie, bo byłem na wakacjach. Dlatego w tym roku zmieniłem termin wakacji, żeby pojechać w rajdzie.

Zdjęcia (7)

{"register":{"columns":[]}}