W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki. Dodatkowo, korzystanie z naszej witryny oznacza akceptację przez Państwa klauzuli przetwarzania danych osobowych udostępnionych drogą elektroniczną.
Powrót

Czar Komara, czyli wspomnienie zerwanej linki

26.08.2025

Prawie 40 motocykli i motorowerów przejechało po naszych ulicach w sobotę. W ponad 100-kilometrowym rajdzie udział wzięli miłośnicy zabytkowych już dziś Komarów, MZ-etek i motorynek.

Agnieszka i Piotr Sejmiccy na Komarach.

Już trzeci raz gościliśmy miłośników dwusuwów. W Ośrodku nad Stawem mogliśmy podziwiać nie tylko motocykle, ale również stare samochody. Rajd motocyklowy Czar Komara 3: Wspomnienie zerwanej linki jest organizowany przez Automobilklub z Łodzi. Swoje maszyny wyprowadzili z garaży mieszkańcy całego województwa, w tym też mieszkańcy Konstantynowa.

Uczestnicy rajdu musieli dojechać z Konstantynowa aż za Buczek i wrócić. W sumie trasa liczyła ponad 100 kilometrów. Jedną ze sprawności była jazda na czas. Trzeba było objechać pachołek i zrobić ósemkę, objeżdżając dwie beczki. Był też przejazd autem po torze off-roadowy lub rowerem. Punkty zdobywało się za udzielenie pierwszej pomocy lub zrobienie zdjęcia z trasy i wrzucenie do internetu. Na udział w rajdzie odważyło się 30 śmiałków. W tym gronie były dwie kobiety. Obie dojechały szczęśliwie do mety.

- Pogoda była ryzykowna, ale tylko trochę nas zmoczyło. Prawie wszystkie załogi dojechały i nie było większych awarii – podsumowuje z zadowoleniem Damian Górniak, organizator i prezes Automobilklub Łódź. - Już myślimy o czwartej edycji rajdu.

Co roku Robert Jakubowski, burmistrz Konstantynowa Łódzkiego, funduje puchar dla najlepszego uczestnika rajdu. W sobotę puchar powędrował do Zbigniewa Nowaka (Romet Ogar 200), który wygrał w Klasie 1 (pojazdy do 50 cm3 pojemności). Drugi był Aleksander Pałysa na Romecie Pony, a trzeci Jakub Doliński na Simsonie S51. W Klasie 2 (pojazdy powyżej 50cm3 pojemności) najwięcej punktów zdobył Sławomir Gręda na MZ ETZ 251. Drugi był Mateusz Wilkowski na MZ ES 250, a trzeci Dariusz Dudka na MZ 250. Gratulujemy!

Takie zloty ściągają pasjonatów z całej okolicy. Pojawiło się kilka okazów. O to one i ich właściciele:

Mateusz Wilkowski przyjechał 55-letnim motocyklem z koszem. Jego MZ Trophy ES250/2 z dawnego NRD pochodzi z 1970 roku. Ma go od roku. W 70 latach jeździli nim funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej.

- Byłem nim w tym roku nad morzem i w górach. W sumie przejechał 1500 kilometrów – wylicza Wilkowski.

Wojciech Bajerski w garażu ma 11 motocykli i malucha. Na zlot przyjechał Komarem 2352.

- Był wyprodukowany pod koniec 70 lat lub na początku 80 lat – mówi Bajerski. - Jest zarejestrowany, ubezpieczony i zatankowany. Wyprowadzam go tak dwa razy w roku.

Piotr Miziała jest szczęśliwym posiadaczem doskonale zachowanej MZ ETZ250 z 1988 roku. Można powiedzieć, że jest drugim właścicielem tego motocykla. Stan pojazdu idealny. Modele o pojemności 250 cm3 były największymi i najszybszymi jednośladami produkowanymi w fabryce MZ w Niemczech (dawna NRD).

- 30 lat stała w piwnicy bloku. Właściciel został zmuszony do usunięcia jej z tej piwnicy przez administrację, więc postanowił ją sprzedać – wyjaśnia pan Piotr. - Ponieważ jeździłem taką w młodości, zrobiłem sobie przyjemność i zostałem jej właścicielem. Jeździ się nią bardzo dobrze.

Dorota i Bartek pokazali się na zlocie oryginalnym IwL Troll z 1963 roku. To skuter produkcji NRD produkowany w tamtych czasach przez VEB Industriewerke Ludwigsfelde (IWL) w Ludwigsfelde.

Agnieszka i Piotr Sejmiccy przyjechali z Radomska. Przywieźli dwa Komary.

- Dwa lata przekonywałem żonę, żeby zaczęła jeździć Komarem i wreszcie się udało – mówi pan Piotr.

Pani Agnieszka wystartowała na Komarze z 1979 roku. Jej mąż pojechał Komarem z 1970 roku.

- Pochodzę z Konstantynowa i tu mieszkałam przez 23 lata. Dlatego postanowiłam wziąć udział w rajdzie w rodzinnym mieście – przyznała. - Odważyłam się pojechać, choć to pasja mojego męża.

Na zlocie mogliśmy oglądać motorynki, które były marzeniem chłopaków w 80 latach.

- Moja motorynka jest z 1987 roku - mówił Łukasz Klimczak. - Najdalej przejechałem nią 30 kilometrów.

Obok parkował Aleksander Pałysa, który ma motorynkę z 1989 roku. Start taty obserwował synek Franciszek z babcią i dziadkiem.

- Już w tak młodym wieku jest fanem motoryzacji – nie kryje satysfakcji tata.

Zdjęcia (5)

{"register":{"columns":[]}}